• Text Hover
T

Targi żywych zwierząt powoli „umierają” w rozumieniu biznesowym. Stają się jedynie miejscem drobnego handlu i spotkań biznesowo-towarzyskich handlarzy, którzy finalnie przekazują konie do rzeźnego transportu. Gminy dokładają do targowisk i jedyne, co zyskują to złą opinię /wciąż niskie standardy targowisk, źle transportowane i przechowywane na targowisku zwierzęta, słaba kontrola weterynaryjna, liczne wypadki/. Dążymy do zamknięcia targów żywymi zwierzętami i przeniesienia handlu do miejsca pochodzenia zwierząt bez siania niepokoju, spektakularnych manifestacji, obrażania pracowników pracujących na targu. Handel w miejscu pochodzenia zwierząt ograniczy stres i cierpienie zwierząt. Wierzymy w to, bo standardy hodowlane polskiej wsi wydają się wyższe od targowych a na ich straży stoi znowelizowane na początku 2018 roku prawo. Równolegle do starań w Sejmie i Ministerstwie rolnictwa, Fundacja postanowiła rozpocząć oddolną inicjatywę przez próbę dialogu w miastach targowych. Zmiana prawa daje pełną skuteczność ale na skutek sprzeciwu grup chcących zachować status quo wydaje się możliwą w dłuższej perspektywie. Nasze starania może przyspieszyć masowa zbiórka podpisów pod petycją. Los targowisk zależy obecnie od włodarzy. Dziś brak jednolitego standardu targowisk. W większości przypadków nie ma monitoringu lub kamery są źle ustawione. Nie każda rampa gwarantuje bezpieczny rozładunek i załadunek zwierząt a o braku standardów w transporcie już nie wspomnimy… Opisany przypadek z targu w Bodzentynie wskazuje na konieczne zmiany prawne lub zapewnienie przez właściciela placu targowego chłodni na zwierzęce zwłoki. Szybkim rozwiązaniem jest ograniczenie ilości targowisk jedynie do tych, które spełniają określone, wysokie standardy i proces ich specjalizacji. Ten pomysł nie jest nowym. Już w 1848 roku, zgodnie z ówczesnym zarządzeniem, nastąpiła wspomniana redukcja jarmarków w miastach i ich specjalizacja (Warszawa-wełna i chmiel, Skwierzyna-tytoń, barany w Lisnowie). Wróćmy jednak do obecnej rzeczywistości. Podczas kontroli w roku 2017 widzieliśmy tylko jedno targowisko o wysokich standardach, także ze wspomnianą wcześniej chłodnią -Stary Sącz. Inwestycja ta jednak kosztowała ok 4 mln PLN. Kluczowym wyzwaniem i zaleceniem na tu i teraz jest konieczność zmiany mentalności właścicieli koni i innych zwierząt gospodarskich, przewoźników oraz handlarzy. Czas zrozumieć, że brutalność i siła nie przynoszą spodziewanych efektów a polskie praco coraz mocniej chroni czujące jak my, zwierzęta.

TARGI ŻYWYMI ZWIERZĘTAMI

Targi żywymi zwierzętami, w tym koniowatymi są wielowiekową tradycją w Polsce. Narodziła się nawet odrębna obyczajowość, związana z dobijaniem targu